8 kroków ku poczuciu własnej wartości
- Marta Jagodzińska
- 27 lis 2016
- 16 minut(y) czytania

http://zmianywzyciu.pl/artykul/jak-pokochac-siebie-8-krokow-295
”Jeśli chcesz wprowadzić jakiekolwiek zmiany w swoim życiu warto, byś w pierwszej kolejności nauczyła się kochać i akceptować siebie. To pozwoli Ci nabrać zaufania do siebie i wzmocni Twoją wiarę w swoje siły, a co za tym idzie, również pewność siebie. Nie należy przy tym mylić miłości własnej z narcyzmem.
Jeśli naprawdę chcesz pokochać siebie – poznaj 8 kroków, które opisałam niżej:
KROK 1: Zacznij zauważać siebie
W dzisiejszych czasach, gdy świat pędzi coraz szybciej, mamy coraz więcej obowiązków na głowie i jednocześnie coraz więcej pokus technicznych, informacyjnych, „wypełniaczy” czasu. W takich warunkach bardzo łatwo jest wpaść w wir działań automatycznych. Tym samym pozostaje nam niewiele czasu na myślenie o sobie, na zauważanie siebie, swoich pragnień, potrzeb, myśli.Często ciężko jest się zatrzymać i zadać sobie pytania: „Zaraz zaraz, czy to jest to, czego tak naprawdę JA chcę?”, „Co lubię robić sama dla siebie?”, „Co w sobie lubię najbardziej?”, „Co zrobię, by czuć, że troszczę się o siebie?”.Tego typu pytania zwracają uwagę na to, by potraktować siebie jak kogoś dla siebie ważnego. A to z kolei jest podstawą miłości do siebie. Bo jak inaczej można darzyć siebie tak pięknym uczuciem, jeśli nie jest się dla siebie ważną, jeśli nie zauważa się siebie?
KROK 2: Zaakceptuj własne niedoskonałości
Każdy człowiek ma swoje słabości i wiele osób stara się pracować nad nimi. Cała sztuka w kochaniu siebie polega na tym, by zaakceptować fakt, że i Ty posiadasz wady. Niektóre rzeczy – takie jak inteligencja, naturalne talenty, temperament – są po prostu wrodzone i nie możesz ich zmienić. Dlatego skup się na tych aspektach, które w rzeczywistości możesz poprawić (są od Ciebie zależne).Na przykład nie ma sensu oszukiwanie samej siebie myśleniem, że z introwertyka mogłabyś – jak za dotknięciem czarodziejską różdżką – zmienić się w ekstrawertyka. Owszem, możesz pracować nad większą swobodą w kontaktach towarzyskich, otwartością, lecz jest mało prawdopodobne, byś spędzając cały dzień z dużą grupą ludzi czuła się wspaniale, naenergetyzowana i lubiąca być w centrum uwagi.Lepiej skoncentruj się na tym, w czym jesteś dobra, niż wchodź w konflikt z wrodzonymi ograniczeniami.
KROK 3: Wyślij krytyka wewnętrznego na wakacje (najlepiej bezpowrotne)
Z jakiegoś nieznanego powodu, mamy tendencję do pełnienia roli naszego najbardziej wrogiego krytyka. Stwierdzenia typu: „jestem do niczego”, „jestem głupia”, „nie jestem godna sukcesu”, „to jest moja wina”, itd są komunikatami zdecydowanie podcinającymi skrzydła. Taka postawa nie ma nic wspólnego z miłością. Zastanów się przez chwilę, czy tak zwracałabyś się do osoby, którą kochasz i jest dla Ciebie ważna?Ciągłe samooskarżenie, stałe obwinianie i samokrytycyzm powodują przede wszystkim ból i obniżenie poczucia własnej wartości.Warto tutaj zaznaczyć, że jeśli Ty krytykujesz samą siebie, to również Ty jesteś tą, która może przestać to robić. Z pewnością nie jesteś w pełni odpowiedzialna za wszystkie porażki tego świata.Spróbuj postrzegać siebie jako osobę unikalną, oryginalną, ciekawą (przede wszystkim sama dla siebie). Powtarzaj sobie, że nie ma drugiej takiej osoby, jak Ty na całym świecie.
KROK 4: Wybacz swoim rodzicom
Zdaję sobie sprawę z tego, że to może nie być dla Ciebie łatwe. Zamiast ciągle rozwodzić się nad niesprawiedliwością dzieciństwa, obwiniać swoich rodziców o brak miłości – podejmij próbę wybaczenia im.Przestań nękać się destrukcyjnymi myślami, ponieważ blokują one Twoje działania i rozwój, a mogą stać się wygodną wymówką, aby nie robić czegoś produktywnego ze swoim życiem.Czasami słyszę coś takiego: „byłam traktowana jak grzeczna dziewczynka, musiałam ciągle ustępować i nie wychylać się ze swoimi potrzebami, więc teraz nie mogę poradzić sobie w życiu i być dorosłą”. Autorki podobnych tekstów uważają, że nie warto nawet próbować.Trzeba zrozumieć, że będąc dorosłą osobą warto położyć kres trwającej niechęci wobec swoich rodziców i odciąć się raz na zawsze od ograniczających Cię komunikatów. To należy już do przeszłości, a przeszłości nie da się zmienić. Zacznij żyć dniem dzisiejszym, a z czasem zaczniesz odczuwać ulgę.
KROK 5: Weź odpowiedzialność za swoje życie
Zacznij samodzielnie podejmować decyzje odnośnie swojego życia i przestać obwiniać innych za swoje niepowodzenia. Każdy z nas ma swoje własne życie i tym w szczególności należy się interesować. Skończ z porównywaniem się do innych i dążeniem do ideału, którego nie ma.Ludzie, którzy się kochają siebie, przyjmują odpowiedzialność za swoje życie i nie dokonują wyborów w myśl tego, czego chcą inni np. rodzice, przyjaciele i inne ważne dla nich osoby. Mają odwagę podążać własnymi ścieżkami w życiu.Owszem, warto słuchać rad innych ludzi, ale ostateczne decyzje powinny być zawsze Twoje własne. Zrób listę swoich celów i pasji i zadaj sobie jedno proste pytanie: „Czy tego naprawdę chcę w moim życiu i czy to jest to, co jest dla mnie najważniejsze?”.
KROK 6: Uświadom sobie i twórz osobiste granice
Każdy z nas ma coś takiego, co nazywa się osobistą przestrzenią. Składa się ona z następujących elementów: samoocena, potrzeby, postawy, przekonania, wartości, itp. Ochrona granic takiej psychologicznej przestrzeni jest niezbędna dla naszego zdrowia psychicznego i emocjonalnego.Ludzie, którzy darzą siebie miłością, nie pozwolą sobie na bycie wykorzystywanymi przez innych. Z drugiej strony, są w stanie bezinteresownie pomagać innym i nie mają problemów z proszeniem o pomoc innych, jeśli to konieczne, bo znają swoją wartość.Naucz się szanować nie tylko swoją osobistą przestrzeń, ale także przestrzeń innych ludzi. Powstrzymaj się od obrażania innych, umniejszania im. Naucz się mówić „tak” dla siebie i swoich potrzeb. Pamiętaj, że nie musisz ciągle spełniać wymagań innych ludzi.
KROK 7: Ćwicz swoje talenty i umiejętności
Sporządź listę swoich talentów, zdolności i umiejętności. Skoncentruj się na tym, co umiesz robić, w czym jesteś dobra (wystarczająco dobra, niekoniecznie doskonała!). Na przykład, pomyśl o tym, co zrobiłaś dzisiaj na tyle dobrze, by być z siebie zadowoloną. To nie musi być nic wielkiego.Zauważaj swoje osiągnięcia (a jeszcze lepiej, zapisuj je w notesie) i nagradzaj siebie za wszystko, co udaje Ci się osiągnąć. Zacznij wierzyć, że masz prawo chwalić się tym i być dumna ze swoich sukcesów. Nie myśl o tym jak o przejawie zarozumiałości, ale raczej jak o zdrowej i normalnej reakcji człowieka, który zna swoją wartość.Wskazówka: jeśli trudno jest Ci pochwalić siebie, spróbuj spojrzeć na siebie oczami najlepszego przyjaciela, partnera lub kogoś, kto jest dla Ciebie ważny.
KROK 8: Szanuj innych
Wiedz, że zdrowy rodzaj miłości do siebie samej jest pierwszym krokiem do prawdziwej i szczerej miłości do innych. Jeśli kochasz samą siebie, prawdopodobnie łatwiej będzie Ci przekazać to piękne uczucie również innym ludziom. Jeśli uda Ci się stworzyć pokój, harmonię i miłość w swoim umyśle i sercu, to szybko dostrzeżesz, jak przekłada się to na Twoje życie codzienne.Pamiętaj, że to co dajesz sobie i dajesz innym, zawsze do Ciebie wróci.
*********
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/8-krokow-ku-poczuciu-wlasnej-wartosci/
W systemie wartości człowieka nie ma nic ważniejszego – bardziej decydującego o jego rozwoju psychicznym i motywacjach – niż szacunek, którym darzy on samego siebie”. Nathaniel Branden
Czy traktujesz innych lepiej od siebie? Czy zamartwiasz się tym, co inni myślą na twój temat? Czy nowe kontakty budzą w tobie onieśmielenie/ lęk/ wstyd? Czy brak ci odwagi i pewności siebie? Czy unikasz nowych wyzwań z obawy przed porażką? Czy masz tendencje do tłumaczenia się, nadmiernego przepraszania? Czy krytykujesz siebie?
Jeżeli chociaż część pytań dotyczy Ciebie, prawdopodobnie cierpisz z powodu niskiego poczucia własnej wartości.
Niskie poczucie własnej wartości rzutuje na całość naszego życia – nie pozwala nam znaleźć lepszej pracy, mamy trudności z nawiązywaniem relacji, sprawia że podkładamy się w związku, dajemy sobą manipulować, pozwalamy się wykorzystywać. Człowiek o niskim poczuciu wartości w trudnych sytuacjach albo wycofuje się, bo jest niepewny swoich sił (a może nawet pewny, że jest słabszy), albo atakuje żeby nikt nie „odkrył” jego słabości. Niepewność i agresja to dwie strony tego samego medalu. Niska samoocena towarzyszy wielu ludziom i ma niewiele wspólnego z tym, co widać na zewnątrz. Równie dobrze poczucie „gorszości” może mieć ktoś, kogo stawiasz sobie za wzór, kto na zewnątrz jest pewny siebie, silny i pełen zalet. Niskie poczucie własnej wartości może obejmować wszystkie sfery życia, albo dotyczyć tylko wybranych. I tak np. czujemy się pewnie na gruncie zawodowym, w pracy jesteśmy silne i nierzadko spełnione, tymczasem na gruncie rodzinnym ciągle coś z nami jest nie tak. Dajemy się wykorzystywać, spełniamy posługi wobec najbliższych, jesteśmy zagonione i zagubione. Albo w ogóle nie zakładamy rodziny, bo czujemy się nieatrakcyjne. Przegrywamy w grze zwanej miłością.
Dlaczego mamy o sobie tak niskie mniemanie? To trudne pytanie. Każdy jest inny i ma inną historię życia. Ale każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Na nasze poczucie „gorszości” od pierwszych chwil naszego życia pracuje całe otoczenie, najważniejsze dla nas osoby oraz ich system przekonań. Jeśli nasi rodzice akceptowali własną niedoskonałość, akceptowali też naszą niedoskonałość. Okazywali nam miłość pomimo tego, że nie spełnialiśmy jakiś ich oczekiwań. Dzięki temu nauczyliśmy się, że jesteśmy wartościowi pomimo swoich niedoskonałości. Natomiast, jeśli rodzice mieli niskie poczucie wartości, dziedziczymy to po nich w genach, budujemy nasz świat, patrząc ich oczami. Potem, gdy dorastamy, zamieniamy rodziców na wewnętrznego krytyka, a ten zajadle pastwi się nad naszymi potknięciami. Im więcej otrzymaliśmy akceptacji ze strony rodziców, tym szybciej radzimy sobie z rozczarowaniami, jakich dostarcza nam życie. Tym szybciej też wybaczamy sobie porażki. Jeśli jednak rodzice próbowali naprawić swoje życie, życiem dziecka, albo starali się uchronić dziecko przed swoimi błędami, „ulepszając” je już na tym wczesnym etapie – biada takiemu dziecku. W tym najważniejszym dla niego okresie budowania własnej tożsamości, jest ono programowane poczuciem „gorszości”. Taki wadliwy egzemplarz może nie udźwignąć ciężaru, którym obłożyli go rodzice. I uwierzy, że jest gorszy. Pójdzie przez życie, jako przegrany. Walczyć z własną klątwą.
Dlaczego nam się nie udaje w życiu? Każde dziecko jest idealne. Jest absolutnie pewne siebie. Nawet ucząc się chodzić, zaliczając kolejne upadki, jest pewne siebie. Nie zakłada, że zaraz się przewróci. Robi kolejną próbę zapominając, że sekundę temu potłukło sobie tyłek. Wymazuje z pamięci wszystkie poprzednie porażki i dzięki temu uczy się chodzić. My już tak nie potrafimy. Pewnie dlatego ciągle nie możemy nauczyć się latać. Nie udaje nam się w życiu, bo nie wierzymy, że nam się uda. W ten sposób planujemy swoje porażki. W końcu te najlepiej znamy.
Zły, gorszy, lepszy, najlepszy Dziecko nie ma potrzeby porównywania się z innymi. Ale od rodziców słyszy, że jest lepsze lub gorsze od brata, siostry, kuzynki. Ciągle stawiane są przed nami jakieś wzorce. Zaczynamy ich nienawidzić. Chcemy być kochani za to, jacy my jesteśmy. Ale nic z tego. Takich, jacy jesteśmy naprawdę nikt nie chce. Wszystko, co zrobimy jest poddawane ocenie. To robimy dobrze, tamto źle. A wystarczyłoby proste „Dziękuję”.
Tonące koło ratunkowe Dzieci ciągle słyszą, że czegoś im nie wolno. System zakazów ma je chronić przed potencjalnym niebezpieczeństwem. W ten sposób chronimy nasze dzieci przed życiem. A kiedy te wymkną się spod kontroli, żeby zakosztować nieznanego, słyszą od rodziców, że nie mają wyobraźni. Są karcone za próby eksploracji życia. Tak się zaczyna porzucanie marzeń i wycofywanie się z wyzwań, które świat stawia na naszej drodze. Ta sama wyobraźnia, która mówiła nam, jak nauczyć się chodzić, stawia nam teraz przed oczami same trudności i zagrożenia. To sprawia, że przestajemy być pewni siebie. Poprzestajemy na małym, nie ryzykujemy, nie realizujemy siebie, zaczynamy trwać. Żeby osiągnąć coś więcej w życiu musimy się na nowo nauczyć zaufania do siebie i do świata. Korzyści z tej lekcji są nieocenione. Dla nas i dla świata.
Jaki jest człowiek prawdziwie pewny siebie? Człowiek pewny siebie, zna swoją wartość. Szanuje swoje prawa i dba o to, aby inni je respektowali. Nie jest zarozumiały. Człowiek pewny siebie to taki człowiek, z którym chętnie się przyjaźnimy, z przyjemnością robimy interesy. Człowiek pewny siebie szanuje siebie, jednocześnie darząc szacunkiem innych ludzi.
Czy można się tego nauczyć? Tak, ale uprzedzam, że to długa droga. W krótkim czasie można się nauczyć udawać kogoś pewnego siebie. Prawdziwa pewność siebie to kwestia zaufania do siebie i do świata. Tu trzeba nauczyć się skakać na głęboką wodę i nie raz podczas tej nauki skręcić sobie kark. To trudna lekcja, tylko dla wytrwałych.
JAK WYPRACOWAĆ POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI
KROK I Zrezygnuj z dążenia do ideału. Ideały nie istnieją. Nie ma idealnych ludzi, choć czasem mamy wrażenie, że ktoś jest blisko. Jednak Im lepiej znamy tę osobę, tym mniej w niej ideału.
Jeśli twoja uwaga skupiona jest na tym, jakim chcesz/ powinieneś być, nie możesz odkryć, kim naprawdę jesteś. Każdy z nas ma ukryty talent, który najczęściej nigdy nie ogląda światła dziennego. Każdy nosi w sobie ów potencjał. Nie ma tu wyjątków. Jednak odnalezienie własnej misji życia jest rzadkie jak wygranie „6” w totka. Jednocześnie, ze szczęściem nie ma nic wspólnego. To ciężka praca. Ludzie systematycznie zaniżają swoją wartość. Są przekonani, że gdyby byli lepsi wtedy mogliby coś w życiu osiągnąć. To droga do nikąd. Zarazem, najlepsza droga do zafundowania sobie i dzieciom niskiego poczucia wartości. Żeby to zmienić trzeba docenić i zaakceptować siebie, przestać siebie odrzucać i ciągle poprawiać. W końcu, ile można?!
KROK II Przyznaj sobie prawo do popełniania błędów i ponoszenia porażek. Życie jest ciągłą zmianą, jest falą. Są przypływy i odpływy. Cykliczność jest częścią natury. Gorsze momenty są wpisane w ludzki los na tej planecie. Życiowe dołki to część naszego planu. Nie da się ich uniknąć. Mówi się, że tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Nieprawda! Nic nie robiąc nie chronimy się przed błędami. One znajdą nas wszędzie. Błędy są częścią naszego żywota. Są nieuchronne. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę i damy sobie prawo do ich popełniania, tym szybciej uwolnimy się, od poczucia winy. Tym szybciej też odblokujemy zasoby energetyczne, które konsumuje ciągła ucieczka przed błędami i usprawiedliwianie swoich potknięć. Przyznać się do porażki i uśmiechnąć się do siebie pokonanej, nieudolnej, nieporadnej – to prawdziwa sztuka. I to czyni nas wielkimi, to zmienia każdą klęskę w cenne doświadczenie. Dla prawdziwych twardzieli, zadanie specjalne: Celebruj porażki. Nagradzaj siebie za błędy. To podstęp, który może pomóc Ci przechytrzyć twoje dotychczasowe skrypty. Podświadomość będzie zbyt zaskoczona, aby zareagować. Widząc, że porażka nie jest traktowana przez Ciebie jak klęska, przestanie Ci je podrzucać do życia. Ale uwaga, kiedyś się zorientuje, że był to trick. Dlatego nie należy tej metody stosować zbyt długo.
KROK III Bądź autentyczny. Co znaczy być autentycznym? Być w zgodzie ze sobą, taki jaki jestem naprawdę, być świadomym masek, które zakładam stosownie do okoliczności, nie udawać przed sobą. Żeby móc być sobą muszę się dowiedzieć, kim jestem. Tak długo udawałeś kogo innego, że zapomniałeś kim jesteś. Dlatego poświęć sobie trochę czasu i przypomnij sobie, o co Ci chodzi w życiu. Tobie, a nie wypadkowej twoich rodziców, męża, żony, dzieci, szefa, brata, kochanki. Co znaczy być autentycznym? To znaczy mówić i działać zgodnie ze swoimi najgłębszymi przekonaniami i uczuciami. Jeśli mam ochotę okazać złość – robię to. Staram się nie zranić drugiej osoby, ale jeśli mam wybierać pomiędzy mną a nim/ nią – wybieram siebie. Dlatego się złoszczę otwarcie. Nie wciskam swojej złości pomiędzy dwa kwaśne uśmiechy, złowrogą ciszę i sarkastyczny dowcip. Jestem sobą, czyli mówię o tym, co czuję. Mówię o tym, co mnie cieszy, a co denerwuje. Z czym mi po drodze, a z czym się czuję niekomfortowo. Staram się szanować moje odczucia. Zostały mi dane po to, abym wiedziała, co się ze mną dzieje. Jestem autentyczna, więc pozwalam moim uczuciom być w moim życiu. Nie ukrywam ich ani przed sobą ani przed otoczeniem. Trzeba mi było przekroczyć granicę wstydu, tzw. „dobrego wychowania”, jakieś wygodne dla otoczenia normy i przykazania, oraz parę innych przekonań, które czynią z nas trybiki w świetnie działającej maszynie zwanej społeczeństwem. Zaczynamy wtedy udawać. I nie przestajemy. Zadaj sobie pytanie: Czy szanuję własne pragnienia? Czy szanuję własne wartości? Czy szanuję własne potrzeby? Czy może odpuszczam? Usuwam się w cień? Co mnie powstrzymuje, kiedy chcę powiedzieć „ja tak nie uważam!”? Dlaczego unikam konfrontacji i powstrzymuję się, żeby powiedzieć „ten dowcip mnie nie bawi?”. Kim jestem, kiedy nie jestem sobą?
KROK IV Pozwól sobie na dołek, a potem sam się z niego wyciągnij Żeby wyciągnąć się z dołka, należy najpierw uznać, że jesteś w dołku. Bez tego nie sposób rozpocząć ratowania. Skoro nikt nie tonie. A Ty przecież toniesz. Każdego dnia coraz bardziej. Tylko tego nie widzisz, bo obsuwanie się o centymetr w dół nie wygląda jak tonięcie. Można tonąć przez całe lata. Można nawet przyzwyczaić się do tego, że toniesz. Ale na wypadek gdybyś o tym zapomniał, przypominam, że nie da się żyć bez powietrza. Kiedyś spostrzeżesz, że się dusisz i wtedy zaczniesz walczyć o życie. Nigdy nie jest na to za późno, ale po co czekać. Jeśli już jesteś w dołku, pozwól sobie tam pobyć. Uczucia, którymi nikt nie chciał się zająć (z Tobą na czele) doczekały się właśnie swoich pięciu minut. Potem może się okazać, że przysłowiowe pięć minut trwa dużo dłużej. Sprawdź, czy jesteś w stanie ofiarować sobie więcej czasu. Poświęcić go swoim smutkom, lękom, żalowi, wrogości, złości i czymkolwiek, czym napełniło się twoje serce. Jeśli zrobisz to po dobroci, nie unikając trudnych emocji, wychodzenie będzie przypominało wychodzenie z wody zmęczonego pływaka. Owszem jest zmęczony, ale sam dopłynął do brzegu. Nikt go nie ratował. Nie musiał, bo to nie była próba utonięcia, tylko trening.
KROK V Zacznij podejmować samodzielne decyzje Wydaje się, że to nic prostszego. Przecież całe życie decyduję sama o sobie. Czy aby na pewno? Czy to nie jest tak, że godzisz się na wiele rzeczy, bo tak Ci wygodniej? A może to nie o wygodę chodzi? Może boisz się konfrontacji, kłótni, napiętej atmosfery? Może myślisz, że twoje potrzeby nie są ważne? Że ty podołasz, a kto inny nie? Jest mnóstwo powodów, dla których pozwalamy innym decydować o tym, jak będzie wyglądał nasz dzień, jeden, drugi, trzeci, a w dłuższej perspektywie czasowej – całe życie. Jeśli chcesz przejąć kontrolę nad swoim życiem, poczuć szacunek do siebie, poczuć się ważna, musisz zacząć decydować, co jest dla ciebie ważne. Jeśli w dalszym ciągu ważniejszy jest dla ciebie spokój męża niż twój, realizacja pragnień dzieci nad twoje spełnienie, zaspokojenie wszystkich dookoła zamiast zatroszczenie się o siebie, powiadam Ci, że nie podjęłaś jeszcze żadnej decyzji. Jedynie zgadzasz się na tzw. mniejsze zło. Nie zgadzaj się na wszystko, a przynajmniej nie bez walki. Wiem, że już próbowałaś i przegrałaś. Ale to było wtedy, teraz może być inaczej. Spróbuj. Nie poddawaj się za wcześnie. Jesteś za młoda i możesz jeszcze wiele osiągnąć. Zacznij od drobiazgu, od czegoś, na czym Ci może nawet nie zależy, np. wasze plany na weekend, albo na wakacje, albo to, kto zajmie się tym niechcianym projektem w biurze. Raz postaw na swoim. Bądź uparta jak osioł. A kiedy wygrasz, odpuść, zrezygnuj. Właśnie skontaktowałaś się z własną siłą. Świadomie nawiązałaś z nią relację. Teraz zacznij się nią bawić. Eksperymentuj. Zacznij podejmować decyzje w innych obszarach. Na przekór, bo tak, bo taki masz kaprys. Niech to będzie doświadczanie a nie walka na śmierć i życie. Na to przyjdzie jeszcze czas.
KROK VI Płyń pod prąd Wiem, że z prądem wygodniej i mniej energii zużywasz, tylko czy aby na pewno płyniesz tam, gdzie chcesz dopłynąć? Sprawdź, co się stanie, jeśli przez jakiś czas będziesz inna niż otoczenie, inna, niż sama chcesz. Zrób coś inaczej niż dotychczas. Jeśli twoje ulubione kolory to beże, ubieraj się przez tydzień w fiolety, albo turkusy. Co to ma wspólnego? Wszystko. To przełamywanie poczucia wstydu, wyjście poza swoją strefę komfortu, wejście do nieznanej przestrzeni, rozbudzenie swoje kreatywności. Nie da się z dnia na dzień zmienić opinii na swój temat. Ale możliwym jest spotykanie się z takimi częściami siebie, które są inne. W ciągu życia budujemy wizerunek siebie. Jest on inny na potrzeby bliskich, szefa, współpracowników, mamy, ojca, brata, koleżanki. Mamy wiele oblicz. Każda z tych osób mogłaby powiedzieć, jaka jesteś, każda powiedziałaby, co innego, nierzadko informacje na twój temat byłyby sprzeczne. Sęk w tym, że wszyscy oni mieliby rację. Najważniejsze w tym procesie jest to, co Ty sądzisz na swój temat. A to może być druzgocące. Jesteśmy największymi krytykami siebie samych. Boże, jak my potrafimy siebie nie lubić. Gdyby tylko dało się wyrzucić to negatywne myślenie o sobie – życie mogłoby wyglądać inaczej. Nie da się jednak przeprogramować całej twojej tożsamości, z dnia na dzień. Ale można wprowadzać drobne zmiany do naszej mentalnej matrycy. Dlatego raz załóż fiolet, a raz turkus. Spotkaj się ze zdziwionymi spojrzeniami koleżanek z pracy, przygotuj się na pytania ze strony męża i zrób swoje. Ubierz się tak, żeby samą siebie zaskoczyć. Po czym wyjdź do ludzi. I bądź inna. Z premedytacją, świadomie, z lękiem i poczuciem zażenowania. Na złość całemu światu i sobie. To jest zmiana programu. Dzieje się mimochodem, w sposób niezauważony, wtedy kiedy Ty walczysz ze sobą, czy się wygłupić, czy nie. Tę prawdziwą walkę musisz stoczyć ze sobą. I niech nie zmyli Cię ranga tego przedsięwzięcia. Nie o rangę tu chodzi, ale o działanie. Żeby gdzieś dojść, trzeba ruszyć. Trzeba zacząć działać. W dowolnym obszarze, byle pod prąd. I nie oznacza to, że odtąd całe twoje życie będzie pod prąd. To tylko oznacza, że aby wyrwać się z tych kolein, musisz zebrać swoje siły i skoczyć w bok. Cokolwiek to przez to rozumiesz.
KROK VII Weź odpowiedzialność za swoje życie. Dużo łatwiej powiedzieć: jego/ jej wina. Nawet, jeśli to prawda, w niczym to nie zmienia twojego życia. Nikt przecież nie biegnie, aby Ci zadośćuczynić za krzywdy, których doznałaś. Chyba, że się mylę. Na wypadek, gdybym jednak miała rację, powiedz sobie „To moje życie. Tak było. Teraz będzie inaczej. Bo ja tak chcę.” Jeśli jako dziecko słyszałaś od rodziców, że to, co Ty chcesz jest mniej ważne, możesz mieć problem. Dla Ciebie „ja chcę” może być obwarowane licznymi warunkami. Łatwiej powiedzieć „potrzebuję, muszę.” Tylko że ty nie potrzebujesz, ani nie musisz zmieniać swojego życia. Ty chcesz, choć mogę się mylić. Zauważ ile razy mówiłaś sobie: muszę zmienić swoje życie, zacząć chodzić na siłownię, lepiej się odżywiać itp., Rzadko kiedy realizujesz takie postanowienia. Nasza podświadomość nie reaguje na komunikat „muszę”. Jest jak dziecko, któremu znowu się coś nakazuje. Zaczyna się buntować. Albo się z nią dogadasz po dobroci, albo nic z tej współpracy nie będzie. Dopóki nie masz jej po swojej stronie, nie zrobisz nic. Nawet, jeśli uda Ci się oszukać ją, za chwilę odegra się na tobie i to z nawiązką. Jeśli chcesz „chcieć” zmiany, zacznij chcieć więcej w swoim życiu i konsekwentnie realizuj swoje zachcianki. Mówię poważnie. Szczególnie dotyczy to zachcianek, których wcześniej nie realizowałaś, bo. (tu wpisz właściwe) Jeśli chcesz być inna, zmienić się, chcesz być inaczej postrzegana, być pewna siebie, silna, asertywna, kobieca, zdecydowana, stanowcza, bardziej inteligentna, błyskotliwa, zasobna, kompetentna musisz zacząć spełniać swoje niezrealizowane zachcianki. Brzmi jak absurd? Rzeczywiście. Ale jakie skuteczne!
KROK VIII Wbij słupy graniczne Każdy z nas dysponuje swoim intymnym, bardzo osobistym obszarem. To terytorium, to wszystkie myśli, uczucia, decyzje, czyny, potrzeby, prawa, tajemnice. Jako właściciel tej posiadłości zarządzam jej granicami. Bywa jednak, że z lęku przed odrzuceniem rezygnuję z własnych granic. Brak granic – wyraźnych i jednoznacznych powoduje, że nie mówię „nie”. Istnieją cztery podstawowe rodzaje upośledzeń systemu granic: Brak granic Uszkodzenie granic Mury zamiast granic Przerzucanie się od murów do braku granic
Warto to wiedzieć, bo czasem mylimy granice z murami. Dość frustrujące jest przerzucanie się od murów do braku granic. Kto doświadczył, ten wie. W każdym przypadku, warto poświęcić chwilę na przyjrzenie się swoim granicom i podjęcie decyzji, co z tym dalej robić. Nikt za ciebie nie postawi twoich granic. To twój teren, tylko ty możesz to zrobić, bo jesteś właścicielką siebie. Zmieniając swoją przestrzeń nie zapomnij „wyedukować” innych gdzie są teraz twoje granice. Logiczną konsekwencją tego jest ich niezadowolenie. Jeśli do tej pory byłeś dostępny emocjonalnie zmiana zasad gry może się spotkać z niezadowoleniem otoczenia. Ale może być też wręcz przeciwnie. Czasem ludzie nadużywają czyichś granic, bo są one otwarte. Korzystają z okazji. A potem mają z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlatego ustanowienie granic bywa dla nich ratunkiem przed własną słabością. Najważniejsze w tym procesie jest to, że w ten sposób uczysz ich szacunku do siebie.
Czy jesteś gorszy? Ja? Nigdy! Bywa, że żyjemy w słodkim przekonaniu, że z nami wszystko jest w porządku. Tylko ten świat oszalał. Jest nam źle, ponieważ inni są źli. Może jednak zdarzyć się, że to nasze poczucie gorszości przyciąga nam wrednych ludzi, przykre wydarzenia. Sprawdź, czy ten przypadek przypadkiem nie dotyczy Ciebie.
Oceń, które z poniższych stwierdzeń charakteryzują Ciebie: . Uważasz, że jesteś nikim, jesteś beznadziejny, brak Ci talentów, inni są lepsi od Ciebie. . Miewasz trudności w wyrażaniu swoich potrzeb i pragnień. Nagminnie. Częstokroć masz trudności w określeniu, co miałbyś ochotę zrobić w danej chwili. Wynika to z faktu, że robisz tylko to, co trzeba . Masz skłonność do wpadania w dołek bez wyraźnych powodów . Brak Ci poczucia bezpieczeństwa . Szukasz akceptacji innych osób . Przejmujesz się tym, jak inni czują się w twoim towarzystwie . Cierpisz na zaburzenia odżywiania się, jesteś zakupoholiczką, pracoholikiem lub innym -holikiem . Masz tendencje do ciągłego przepraszania . Brak Ci wiary w siebie . Masz trudności w podejmowaniu samodzielnych decyzji . Krytyka innych ludzi rani Cię boleśnie . Z trudnością nawiązujesz kontakty towarzyskie . Pozostawanie w niezdrowych związkach, gdzie jedna ze stron jest wykorzystywana. . Jesteś nieufny wobec innych osób . Troszczysz się o innych zaniedbując siebie . Twoje związki nie należą do łatwych, podobnie jak twoje życie. Nie masz wrażenia, jakbyś wygrał los na loterii. Jeśli przynajmniej trzy symptomy występują w twoim życiu, cierpisz na syndrom „gorszości”. Zapoznaj się wtedy z programem zmiany.
Beata Markowska
Comentarios